Dzieci szczęścia
P Henryk nie dał sobie dwa razy tego rozkazu powtórzyć; rzucił się pomiędzy tłum i roztrącając go walecznie, znalazł się niebawem przy boku pani Mulskiej, bez względu na
ściągające go oburzone spojrzenia.
Pani Mulska zwróciła się do niego i szeptała coś, na co on wybuchał tłumionym śmiechem.
Mąż, który ją prowadził, był zawsze taki poważny, iż dziwić
się nie było można żonie, szukającej weselszego towarzystwa.
Pan Henryk wiedział, czem się przypodobać, więc zrobił dowcipną uwagę o kapeluszu pani Kalickiej; z kolei pani Mulska chychotała się, zakrywając mufką usta.
Oczy jednak ją zdradziły. Zresztą w tej chwili "De profundis", zaintonowane przez duchowieństwo, niewczesny ten śmiech zagłuszyło.
Pani Kalicka widziała to i gorszyła się postępowaniem swej rywalki wraz z prowadzącym ją panem Alfredem...
Wszakże to pogrzeb, wesołość urąga żalowi rodziny, uroczystości obrzędu, wreszcie przyzwoitości samej.
Wiadomo przecież, że ta biedna pani Mulska jest trochę postrzelona, przytem nie tylko nie umie się prowadzić, ale nawet zachować przyzwoicie...
Wypowiedziawszy to z właściwem ubolewaniem, pani Kalicka dała po cichu szczegółowe instrukcye panu Alfredowi, gdzie mają się spotkać na przyszłej maskaradzie.
Czyniła to jednak z pobożnie spuszczonemi oczyma i z takim wyrazem, jakby rozpamiętywała zasługi zmarłego.
A pan Alfred uszczęśliwiony otrzymaną schadzką, umiał także ułożyć twarz według okoliczności. Oboje więc przedstawiali wzorową parę, pełną skupienia i powagi.
Sędzina z doktorową spotkały się także. Witały się kiwając smutnie głowami z minami wyroczni, jakby chciały powiedzieć: a co, czy nie mówiłam?
Nie mówiły przecież nic; nieszczęście, jakie spadło
na Sawińskich, było nieprzewidziane, pomimo to rozumiały się doskonale.
— Otóż i po wszystkiem! — szepcze sędzina.
— Tak! po wszystkiem — odpowiada doktorowa. — Co oni teraz poczną?
— Co? Będą musieli pracować i oszczędzać się, jak każdy inny.
Po tych wszystkich zbytkach, to łatwo nie pójdzie.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>