Dzieci szczęścia
— Ja sam zbuduję przyszłość mojej rodziny; mam na to potrzebne siły, ale żeby to uczynić wśród mnóstwa cisnących się wściekłe do celu i nie przebierających w środkach,
potrzeba mi czasu lub szczęśliwego trafu, a tymczasem trzeba mieć swobodne ręce, ażeby utrzymać się na powierzchni, nie być zepchniętym na dno społeczne.
Ujrzałem cię, pokochałem, jak...
Zatrzymał się, jakby nie chciał dać folgi miększym uczuciom. Ale głos i spojrzenie, które zastępowały słowa, były wymowne.
Po chwili mówił dalej, zapanowawszy nad sobą:
— Nie byłbym nigdy prosił o twoją rękę, gdyby twój ojciec nie był w położeniu takiem, że mógł usunąć przedemną trudności.
Nie obchodziło mnie wcale to, co posiadałaś, Marcelo; ja czułem się w możności dać ci to wszystko, do czego przywykłaś i więcej jeszcze: otoczyć cię atmosferą dla ciebie
konieczną.
Inaczej, byłbym szalony, ja, co dopiero muszę sobie wszystko wywalczyć, gdybym tworzył rodzinę bez podstaw żadnych i poślubiał kobietę ta-
ką, jak ty, przywykłą do wszystkich
wykwintów życia...
— Ubodzy ludzie żenią się także... — zawołała — pracują wspólnie.
Uśmiechnął się z nieskończonym smutkiem.
— Żony ubogich mężów wychowują się inaczej. Dziś, choćbyś tego chciała, nie zmienisz swojej natury; przeniesiona w inne warunki, musiałabyś być nieszczęśliwą.
— Nieszczęśliwą! — zawołała z takim wyrazem, jakby nie pojmowała straszliwszego nieszczęścia nad to, co ją spotykało.
— Alboż ty masz pojęcie o ubóztwie, Marcelo!
To dla ciebie dźwięk tylko bez znaczenia; ty nie powinnaś, nie możesz poznać go nigdy.
Ja wzrosłem w jego twardym uścisku, borykałem się z niem od pierwszych dni młodości i wiem, jak ono jest gorzkie.
Ubóstwo, to nietylko cierpienie, ofiara, troska nieustanna — to jeden szereg upokorzeń, przeciw którym buntuje się duma, to wiekuista bezsilność.
Niedołężni tylko przyjąć ją mogą bez szemrania, ja niedołężny nie jestem.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>